miłość jest jedna i ta sama... w końcu wiem jakie gehenny musiałem przez ten cały cyrk znieść i tak wykreowało się moje podejście ku mi miłości i pogląd na nią...
poczekać aż się naprawdę zakocham? wole śmierć niż przez tą miłość cierpieć do końca życia...
budzić się, i na jaką rzecz nie spojrzeć widzieć ją, zamknąć oczy widzieć ją, iść przez park widzieć ten nasz pierwszy pocałunek, żyć i widzieć ją mimo iż już nigdy nie będzie u mego boku toż to brzemię które będzie z nami ramie w rami szło do końca naszego życia...
i trzy razy pod rząd spotkało mnie to samo, liczyłem na to iż źle trafiłem aż w końcu ocknąłem się z tego snu marzeń
i wiem że miłość dla mnie nie istnieje wiesz dla czego? bo wystarczy stać się odrażającym, egoistycznym chamem na którego dziewczyna nawet nie spojrzy a co mówiąc już o czymś więcej.
to już jest siła nie poparta, gdyż nawet jak się obudzę i moje stare marzenie odżyję, by znaleźć prawdziwą miłość to już nic nie wskóram. wygląd i zachowania zostaną więc szans ku miłości i tak nie mam...
wybrałem życie samotnika, a czy to jest mi pisane to siła wyższa mi to pokaże w najbliższym czasie.